Nigdy nie pozwól, by dobry
kryzys się zmarnował
Winston Churchill
Winston Churchill
Kończy się właśnie czteromiesięczny, powszechny eksperyment
„zdalnego nauczania” w szkołach. Było jak było. Już tego nie zmienimy. Trochę wiemy
na ten temat z dotychczasowych badań Librusa, Centrum Cyfrowego i Instytutu
Spraw Publicznych. Kolejne, jak słyszę - w toku.
Wydawało by się zatem, że oczywistym krokiem decydentów
będzie teraz wyciągnięcie wniosków z czasu chaosu, rozedrgania, sprzecznych przekazów,
ale i ogromnego wysiłku jednych i
nieporadności drugich. I zaproponowanie modelu aktywności szkół na kolejny rok 2020/2021.
Nowego modelu, uwzględniającego lekcję COVID-19, ale i ukierunkowanego na czas
post-pandemiczny.
Nie słyszę jednak takiej ogólnopolskiej debaty. Od nowego
roku szkolnego dzielą nas raptem dwa miesiące a obraz szkoły pozostaje w sferze
prowizorium, które możemy sobie tylko wyobrażać. Lub próbować rozszyfrować z wyrażanych
ezopowym językiem wypowiedzi medialnych. Gorąco bywa w sieci, ale to wieża Babel i dyskusje od sasa do lasa.
Tymczasem zaproponowanie usystematyzowanego modelu szkoły post-pandemicznej
jest pilną potrzebą. Nie tylko dlatego, by idąc śladem Churchillowskiej maksymy,
nie pozwolić na zmarnowanie się doświadczeń tego kryzysu i pójść dalej w
kierunku szkoły nowych szans, ale także ze względu na głęboką dotkliwość negatywnych
doświadczeń stanu zawieszenia. Doświadczeń, których trauma wypisana jest na twarzach
wcale niemałej części nauczycieli, uczniów i rodziców.
Taki model trzeba zaprojektować w kilku wzajemnie ze sobą
powiązanych warstwach. Powiedzmy to jasno: nie tylko na poziomie technicznym, o
którym głównie dotąd dyskutowaliśmy w czasie pandemii, koncentrując się na narzędziach
do komunikacji, czy przekazu wideokonferencyjnego.
Musimy w nim uwzględnić z pewnością poziom aksjologiczny, czyli de
facto na nowo zdefiniować cele szkoły 3 dekady XXI wieku, co nie będzie
łatwe wobec konserwatyzmu środowisk oświatowych i przestarzałych przepisów. Konieczne
jest również uświadomienie sobie i opisanie podlegających transformacji warstw takiego
modelu: organizacyjnej, dydaktyczno-metodycznej, czy - wspomnianej już - technicznej.
A także, last but not least - wychowawczo-psychologicznej, kompletnie
zaniedbanej w czasach pandemii. Już samo wymienienie tych składowych transformacji szkoły w czasach globalnej dysrupcji pokazuje nam złożoność
i kompleksowość takich prac. Ale musimy je podjąć, by – właśnie – nie zmarnować
kryzysu, który wcale nie za nami.
Dwie intuicje pojawiają się na początku wewnątrzpandemicznej
refleksji o takim nowym modelu. Pierwsza - iż powinniśmy dyskutować o "szkole
hybrydowej" - fizycznym miejscu, w którym
koncentrują się działania aktywizujące uczniów, zapewniające grupowe interakcje
między nimi i z nauczycielami, służące nabywaniu i praktykowaniu umiejętności, zdobywaniu
doświadczeń i kształtowaniu postaw, a po wiedzę odsyłającym w coraz większym
stopniu do świata wirtualnego. I druga – że to nie mityczna oświata, lecz każda
szkoła jest jednostką zmiany, sama sobie taki transformacyjny proces musi zaplanować
i konsekwentnie realizować, obejmując nim wszystkich aktorów lokalnej społeczności.
Trudne? Trudne. Ale taka jest lekcja COVID-19. Nie lekceważmy jej. Zapłaciliśmy za nią słoną cenę.
Przy okazji powinniśmy odczarować „zdalne nauczanie”, którego
ślepe uliczki zarysowałem już w marcu 2020 roku. Wspomniane wyżej badania ponad miesiąc później pokazało, że duża część nauczycieli uznała, że nauczanie
na odległość polegać wyłącznie może na zadaniowaniu ucznia - przesyłaniu mu informacji
o zakresie podręcznika do samodzielnego „przerobienia” lub zadań do rozwiązania.
Nowy model powinien wykluczyć takie patologie, w ich
miejsce wprowadzając klarowny model zdalnego nauczania opartego o formy i zasady nowoczesnego digital
learning, czy też inaczej mówiąc e-learningu dostosowanego do uwarunkowań
szkoły.
Aby tak się stało przez polską oświatę i samorządy powinna przetoczyć się oświeceniowa fala szkoleń na ten temat, bo co tu kryć: zdecydowana większość decydentów oświatowych nie ma na ten temat ani, wiedzy ani doświadczeń (badanie Centrum Cyfrowego wskazało, że żadnego styku ze zdalnym nauczaniem online nie miało przed marcem 2020 roku 85 procent badanych nauczycieli i dyrektorów).
Model szkoły 3 dekady XXI wieku, przed którego określeniem
stoimy, wymaga współpracy wielu parterów, rozsądnej otwartości na nowe, świadomości
złożoności problemu, zdolności do rozstawania się z przyzwyczajeniami i szczególnej
świadomości decydentów. Szczególną szansę na jego wykreowanie upatruję w aktywności
i decyzjach samorządów, które nie bacząc na przeszkody, aktywnie odpowiadając
na doświadczenia pandemii, już dziś podejmują działania, dbając o przyszłość młodej
części swojej wspólnoty. Od nich zacznie się najpewniej ta transformacyjna zmiana. Pasjonująca intelektualnie, społecznie nie do przecenienia, niezbędna dla rozwoju Polski.